poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 10

Mam mętlik  w głowie. Od pewnego czasu zdarza mi się to coraz częściej.
Dlaczego nagle znowu chce, żebyśmy do siebie wrócili? Naprawdę mnie kocha, czy chce tylko wykorzystać? Nie dowiem się, jeśli nie spróbuję... Ale co jeśli on chce mnie wykorzystać i znów zostawić?! Ale jak tak na mnie patrzy tymi swoimi czekoladowymi paczadłami, to jest mi go szkoda i chcę go przytulić, i... Oh, Perrie, ogarnij się! - zorientowałam się, że przy moich przemyśleniach dość dużo i zamaszyście gestykulowałam. Dobrze, że nie zaczęłam tego mówić.
-Pezz, wszystko w porządku? - spytał, podtrzymując lekko moje ramiona
-Tak, jasne, przepraszam. - odpowiedziałam speszona, uwolniając ręce z jego uścisku. Chłopak lekko się zaśmiał i cofnął ręce, po czym schował je do kieszeni bluzy.
-Więc...?
-"Więc" co?
-Wybaczysz mi? - ponowił pytanie, trochę zniecierpliwiony.
-Ja...- zaczęłam. - Nie wiem. - szepnęłam, spuszczając głowę i wbijając wzrok w dłonie. Chłopak westchnął zasmucony, również spoglądając w dół.
- Zayn, to nie takie łatwe. Ty naprawdę mnie zraniłeś. Skąd mogę wiedzieć, że to się nie powtórzy? - dodałam.
-Po prostu się zgódź! - nalegał. - Spróbuj.
-Malik, to nie jest takie proste, a naciskając na mnie, ani trochę nie pomagasz! - podniosłam zdenerwowana głos.
-Dobrze, dobrze. Przepraszam, nie denerwuj się. - podniósł ręce w geście obronnym.
-Potrzebuję trochę czasu, żeby to przemyśleć.
-Rozumiem. Będę czekał. Wiec mam rozumieć, że jak na razie nie wrócisz do domu? - upewnił się, a w jego oczach ujrzałam coś na kształt złudnej nadziei.
-Nie... Zamieszkam z Jesy i Leigh-Anne. - powiedziałam, wstając
-To zadzwoń do mnie, kiedy już zdecydujesz. - poprosił. Razem wyszliśmy z pokoju i wróciliśmy do naszych przyjaciół.
 
***
Obudziłam się o 11:30 rano. Wczoraj do późna myślałam czy wybaczyć Zaynowi. Minął już tydzień od mojej rozmowy. Podjęłam decyzję. Wracam do niego. Stracił moje zaufanie, ale chyba każdy zasługuje na drugą szansę. Mam nadzieję, że postara się odbudować nasze relacje. Raz kozie śmierć, jak to mówią!
Wyślizgnęłam się spod kołdry i ziewnęłam przeciągle. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej zestaw. Poszłam do łazienki, gdzie się przebrałam, uczesałam i umalowałam.
Na dole zastałam smażącą naleśniki Jess i nakładającą do stołu Lee.
-O, nasza Śpiąca Królewna wstała! Dzień dobry! - zaśmiała się ta druga.
-W samą porę. Naleśniki gotowe! - oznajmiła "Szefowa kuchni". Nałożyła każdej po trzy naleśniki i podała nam talerze, a sama wzięła jeden. Usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść.
-Mniam! - uśmiechnęłam się promiennie i odniosłam naczynię do zmywarki.
-To jakie plany na dzisiaj? - spytała Leigh.
-Ja dzisiaj spotykam się z Zaynem o 3:00 popołudniu w Starbucks. - odpowiedziałam.
-Mnie Meredith, moja kuzynka, zaprosiła dzisiaj na obiad. - odparła Jesminda.
-Jade i Sam obchodzą dzisiaj miesięcznicę, więc ja dzisiaj się spotkam z Jordanem. - oznajmiła.
 
***
Swagger Mix i Fresh Princess już wyszły. Była 2:30, więc postanowiłam, że ja też już będę się zbierać. Poprawiłam włosy i wyszłam.
Szłam spacerkiem, nigdzie się nie spieszyłam, miałam jeszcze 20 minut. Spotkałam nawet kilka moich kochanych Mixers.
Weszłam przez szklane drzwi do kafejki. Zobaczyłam go. Siedział przy stole w rogu. Podeszłam niepewnie.
-Hej. - przywitałam się.
-Cześć. Siadaj. - wskazał miejsce przed sobą, na którym usiadłam. Na początku siedzieliśmy w niezręcznej ciszy, lecz on postanowił ją przerwać. -Więc... Kiedy rozmawialiśmy przez telefon, powiedziałaś, że już się zastanowiłaś... - zaczął. Przytaknęłam.
-Nie była to łatwa decyzja, ale myślę, że... - chciałam go potrzymać trochę w niepewności.
-Że...? - nerwowo stukał palcami o stół.
-Możemy spróbować wrócić do siebie... - nie było dane mi dokończyć, ponieważ mulat podbiegł do mnie, okręcił wokół własnej osi i namiętnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Ludzie zaczęli nam bić brawo.
-Kochanie, tak bardzo się cieszę, że dasz nam drugą szansę! - wykrzyknął chłopak, stawiając mnie z powrotem na ziemi. - To kiedy się przeprowadzasz? - spytał podekscytowany.
-Może w sobotę? - zaproponowałam.
-No dobrze, ale wiedz, że w bólu przeżyję te 3 dni bez Ciebie... - powiedział zrozpaczony.
-Dobra, dobra, Romeo. - zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
 
***
Tak jak ustaliliśmy, do naszego domu przeprowadziłam się w sobotę. Cieszyłam się, że zaczniemy wszystko od nowa. Zayn był naprawdę kochany. Widziałam, że się stara. Cieszyło mnie to, ale musi minąć jeszcze wiele czasu, żeby odzyskał moje zaufanie.
 
***
-Kochanie, a co byś powiedziała na taką małą imprezkę w naszym domu? No wiesz, z okazji powrotu Zerrie. - spytał, kiedy zajadaliśmy się kurczakiem zrobionym przez niego. Podniosłam brwi ze zdziwieniem.
-"Zerrie"? - powtórzyłam, spoglądając na niego pytająco.
-No tak. To połączenie naszych imion. - wyszczerzył się, na co ja zachichotałam.
-Spoko. A co do tej imprezki, to może być dobry pomysł. - uśmiechnęłam się.
-Cieszę się, że Ci się podoba. - rozpromienił się. - Jak zjemy, to ty zadzwonisz do dziewczyn, a ja do chłopaków. - odparł, a ja przytaknęłam.
Dziewczyny oczywiście zgodziły się przyjść, jak i chłopcy.
 
***





Dzisiaj miała odbyć się impreza pt: "Zerrie is Back". Zayn uparł się na tą nazwę. 
Właśnie przeglądałam się w lustrze. Miałam na sobie granatową sukienkę . Stwierdziłam, że wyglądam całkiem ładnie.
-Wow... - usłyszałam za sobą znany mi głos. Odwróciłam się do brązowookiego. Był ubrany w czarne rurki, białą koszulkę, dżinsową kurtkę i czarne Nike.
-Myślisz, że dobrze wyglądam? - spytałam.
-Oczywiście. Wyglądasz pięknie. - odpowiedział, przytulając mnie od tyłu. Cmoknęłam go w nos i poszłam do salonu poprawić wszystkie niedoskonałości
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Malik poszedł otworzyć. Okazało się, że to Dan i Liam.
_____________________________________________________________________________
Dycha! Mam nadzieję, że się spodoba, bo pisałam ten rozdział 2 godziny, jak nie więcej.
Dziękuje za pomoc Sammy (@horny_hot_dog).
CZYATSZ=KOMENTUJESZ
7 komentarzy - nowy rozdział.
Zeszli się, ale w tym opowiadaniu jeszcze dużo się wydarzy...
Do zobaczenia za tydzień! x
@luv_my_jade (ZMIENIŁAM NAZWĘ)
 
/Hope

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 9

~ważna notka pod rozdziałem~
 
 
Usłyszałam, że z kimś się kłóci. Po głosie domyśliłam się, że tym kimś był Louis. Odłożyłam widelec i wstałam od stołu. Ostrożnie podeszłam w stronę przedpokoju. Zobaczyłam, że chłopcy rozmawiają, jeśli można tak to nazwać, o mnie.
Kiedy Tommo mnie zobaczył od razu krzyknął:
-Pezz! - odepchnął Toma, podbiegł do mnie, po czym mocno przytulił. Oczywiście był to przyjacielski uścisk. Odwzajemniłam gest. - Wracamy. Wszyscy się o Ciebie martwią. - powiedział, ciągnąc mnie w stronę wyjścia.
-Czekaj, czekaj... Co ty robisz? - spytał Parker.
-Jak to co? Zabieram Perrie do domu. Ciesz się, że na policję nie zadzwoniłem, to było porwanie, idioto. - prychnął Lou.
-O co Ci chodzi? Ja chciałem spędzić z nią trochę czasu, a poza tym martwiłem się, że może sobie coś zrobić. - tłumaczył, a ja westchnęłam z poirytowaniem.
-Weź nie pierdol. - mruknął, również zirytowany Tomlinson. Tom zacisnął się, po czym zamachnął, chcąc uderzyć Louisa. Brunet zrobiła szybki unik i sam go walnął pięścią w twarz. 'Przeciwnik' zachwiał się, trzymając ręką krwawiący nos. Czym prędzej wyszliśmy z jego domu. Zauważyłam, że w samochodzie bruneta na tylnych siedzeniach siedzi Eleanor. Bardzo się ucieszyłam. Czym prędzej wskoczyłam do auta, obok brunetki, a ona mocno mnie przytuliła.
-Jak dobrze, że nic Ci się nie stało. Tak bardzo się o Ciebie martwiłam. - odparła El.
-Z resztą jak wszyscy dodał Louis, siadając na miejscu kierowcy. Uruchomił silnik i z piskiem opon ruszył w stronę ulicy.
-Jedziemy teraz do nas. Tam wszyscy na Ciebie czekają. - oznajmiła brązowooka.
-Wszyscy? - spytałam z naciskiem.
-Wszyscy... - odpowiedziała.
-Czyli, że... -zaczęłam.
-Tak, Zayn też. - odparła, blado się uśmiechając.
-Perrie, on chce z Tobą porozmawiać. - powiedział nasz kierowca.
-Niby o czym? - zakpiłam.
-Nie wiem dokładnie, ale wiem, ze chce Cię przeprosić. - odpowiedział. Nic już nie powiedziałam. Może się zmienił... Ale jak chce ze mną pogadać, to naprawdę szczerze. - pomyślałam.
Dojechaliśmy do domu pary. Wysiadłam z samochodu razem z moimi towarzyszami. Przeszłam przez furtkę, a następnie lekko pociągnęłam za klamkę. Drzwi się otworzyły i od razu poczułam, że ktoś mnie mocno przytula. A nawet kilka ktosiów. Stałam już tak z 3 minuty w uścisku z Jade, Lee, Jesy, Liamem, Danielle, Harrym i Niallem. Brakowało jego.
-Też się cieszę, ze was wiedzę, ale możecie mnie już puścić? Udusicie mnie! - zaśmiałam się. Wszyscy mi zawtórowali i spełnili moją prośbę. Zobaczyłam go. Stał oparty o ścianę. Przyglądał się mi. Kiedy zobaczył, że go zauważyłam, uśmiechnął się delikatnie.
-Ale się o Ciebie martwiliśmy! Myślałam, że na zawał zejdę! Nie było Cię przez całą noc! - Pickle zaczęła krzyczeć wymachując przy tym rękoma. Wyglądało to bardzo zabawnie.
Kiedy zdyszana skończyła swój monolog, Leigh powiedziała:
-Ale nie ma co się już martwić, bo nasza Hippie Mix wróciła! - przytuliła mnie, co odwzajemniłam.
-Mixers również się o Ciebie martwiły. Pytały, dlaczego nie widują Ciebie, a my odpowiadałyśmy, ze jesteś chora. - odparła Jesminda.
-Aww... To słodkie. Muszę wejść później na TT i oznajmić, że lepiej się już czuję. - uśmiechnęłam się. Teraz podszedł do mnie Harry i Niall z kanapką.
-Brakowało nam tego Twojego gadulstwa. - zaśmiał się Loczek. Wiedziałam, że nie mówi tego złośliwie, ale udając obrażoną trzepnęłam go lekko w ramię. A Nialler, jak to Nialler zacząć się śmiać. Usłyszałam ciche odchrząknięcie. Okazało się, że to Zayn.
-Możemy porozmawiać? - spytał.
-Tak, ale najpierw pójdę się wykąpać i przebrać, ok?
-Tak, tak, jasne. Rozumiem. - pokiwał głową.
-El, masz jakieś moje ciuchy? - zwróciłam się do brunetki.
-Ja mam. Przyniosłem z naszego domu, bo domyśliłem się, że będziesz chciała się odświeżyć. - usłyszałam za sobą głos mulata. Odwróciłam się do niego, a on wyciągnął w moje stronę nie dużą torbę. - Są tam też kosmetyki, szczotka. - dodał. Wzięłam od niego torbę i wybełkotałam jakieś podziękowania. Poszłam na górę, gdzie znajdowała się łazienka. Zdjęłam z siebie wszystkie cichy i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek i poczułam, jak po moim ciele spływają ciepłe strumienie wody.
Po 15 minutach wyszłam z kabiny i wzięłam ręcznik, leżący na pralce. Wytarłam się i ubrałam w zestaw przygotowany przez Malika: http://celebstyle.org/wp-content/uploads/2012/09/perrie-edwards-styled-to-rock.png . Umyłam zęby i twarz. Przeczesałam szczotką włosy i wygładziłam lekko strój.
-Ale dobry gust to on ma. - mruknęłam do siebie. Rozwiesiłam ręcznik, zabrałam torbę z kosmetykami i starymi ciuchami. Zeszłam na dół, gdzie Liam i Dan coś gotowali.
-Ładnie pachnie. - odparłam, na co brunetka się uśmiechnęła, a Payne był zbyt skoncentrowany na przygotowywaniu dania, żeby cokolwiek odpowiedzieć. Zaśmiałam się i poszłam do salonu, gdzie Harry, Niall i Louis siedzieli na jednej z kanap i oglądali mecz. Na drugiej kanapie siedziały dziewczyny. Zayn stał oparty o kanapę, na której siedzieli chłopcy i przyglądał się raz meczowi, raz mi. Brakowało mi tylko Eleanor. Domyśliłam się, że siedzi w swoim pokoju i się uczy, bo niedługo ma ważne testy.
Z mojego zamyślenia wyrwał mnie gest głowy mulata, co oznaczało, żebyśmy poszli w bardziej ustronne miejsce. Ruszyłam w stronę pokoju gościnnego, a chłopak za mną. Usiadłam na małej kanapie, a brązowooki zamknął drzwi i usiadł obok mnie. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Było to krępujące.
-Więc...? - spojrzałam na niego pytająco.
-Perrie, ja chciałem porozmawiać... O naszym związku, o nas. Ale najpierw chcę Cię przeprosić. Nie chciałem, żeby to wszystko tak wyszło. Jestem idiotą. Przepraszam. - spuścił głowę.
-Zayn, jeśli już mamy rozmawiać, to szczerze. Chcę wiedzieć... Czy ty...zdradziłeś mnie? I czy bierzesz narkotyki? - spytałam.
-Pamiętam, że całowałem się z tą dziewczyną, ale byłem wtedy pijany, a dalej to nie pamiętam. Nie wiem, czy zaszło między nami coś więcej. - odparł. - Ale to nic nie znaczyło. Ja do niej nic nie czuję. Ciebie kocham. A narkotyki, to była jednorazowa sprawa. - złapał mnie za rękę, ale ja ją zabrałam. Nic nie mówiłam. Siedziałam cicho, jak mysz pod miotłą. On westchnął i ciągnął: -Chcę, żebyśmy znowu byli razem. Kiedy dowiedziałem się, że ten... Tom Cię porwał, myślałem, że jak go znajdę, to mu nogi z dupy powyrywam. - spiął się lekko, ale po chwili otrząsnął się i spytał: - Wybaczysz mi?
_________________________________________________________________________
Długi wyszedł, ale to dobrze. Nie wiem, czy Tom pojawi się w następnych rozdziałach, zobaczymy. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. A, i nie martwcie się, to, że Zayn zaczyna się zmieniać, to nie znaczy, że nie długo opowiadanie się skończy.
A teraz ta ważna informacja: po pierwsze, jest nowa zakładka, czyli Spam , jeśli chcecie zareklamować swoje blogi, to piszcie tam, nie spamujcie mi pod rozdziałami. Po drugie, rozdziały będą jednak dodawane co tydzień. Po trzecie, kochani, ja widzę ile osób odwiedza tego bloga i jest ich na prawdę dużo, a komentarzy nie za bardzo. Rozumiem, że niektórzy na przykład nie mają czasu skomentować, ale to przynajmniej proszę o krótkie "świetnie" lub "beznadziejnie", a jeśli ktoś ma czas, a nie chce mu się, to jest to trochę nie fajne, ponieważ KOMENTARZ=SZACUNEK DLA AUTORKI. Po czwarte zapraszam na mojego nowego bloga z opowiadaniem o 1D: http://newlife-in-newcity.blogspot.com/ , ale też chciałabym zaprosić na bloga mojej siostry, również z opowiadaniem o 1D: http://now-im-a-warrior-story.blogspot.com/ . I to chyba tyle.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
6 komentarzy - kolejny rozdział.
Do zobaczenia za tydzień! x
 
/Hope

poniedziałek, 16 września 2013

Nowy blog!

Zapomniałam wspomnieć, że założyłam nowego bloga. Też z opowiadaniem, tylko, że teraz o 1D, ale LM też się pojawiają. Tu macie link: http://newlife-in-newcity.blogspot.com/ będę wam naprawdę bardzo wdzięczna, jeśli wejdziecie. Liczę na was!

/Hope

Rozdział 8

Od razu go odepchnęłam. Zachwiał się lekko, a gdy już odzyskał równowagę spojrzał na mnie pytająco.
-Co to było?! Zawsze całujesz dziewczyny spotykane w lesie?! - wydarłam się.
-Co? Nie. - zdziwił się.
-I co taki zdziwiony?! Poznałam Cię 10 minut temu, a ty myślisz już tylko o jednym!
-Nie prawda! - bronił się.
-Taa... Weź przestań! Nie dam się nabrać! Od niedawna wiem, że każdy facet jest taki sam. - odpowiedziałam, kierując się przed siebie.
-Ej, zaczekaj! Gdzie idziesz? - dogonił mnie.
-Jak najdalej od Ciebie. - warknęłam.
-Wiem, że to co zrobiłem było niestosowne, ale nie obrażaj się. Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. Spodobałaś mi się. - uśmiechnął się delikatnie.
Miałbyś choć trochę godności i nie kłamał, tylko przyznał, że miałeś ochotę... - urwałam. Byłam wkurzona. Nie panowałam nad tym co mówię.
Nastała niezręczna cisza. Chociaż nie... Jak dla mnie to nawet lepiej, że było cicho. Niestety mój szanowny towarzysz musiał to przerwać, mówiąc:
-A gdzie teraz idziesz?
-A co Cię to interesuję?
-Po prostu chcę wiedzieć. Nie chcę, żeby ci się coś stało. - opiekun się znalazł.
-Do domu.-odparłam. Nagle chłopak się zatrzymał, wziął mnie na ręce i przerzucił sobie przez ramię. - Co ty robisz?! Puść mnie! Porąbało Cię, człowieku?! - krzyczałam, bijąc go po plecach i szarpiąc się. Niestety, nic to nie pomogło. Szedł sobie jak gdyby nigdy nic.
-Nie wierzę, że poszłabyś do domu, a poza tym chciałbym spędzić z Tobą trochę czasu. - odpowiedział. Kątem oka zauważyłam, że się uśmiecha. Już go nie lubię. - pomyślałam.
-Ale ja nie chcę! Puść mnie! To jest porwa... - nie dokończyłam, ponieważ poczułam uderzenie w głowę, a zaraz po tym zemdlałam.
Moje powieki powoli się otwierały. Głowa mnie strasznie bolała.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Ani trochę nie było mi znane. Ściany były koloru beżowego, były dwie szafki, na których stały różne zdjęcia. Leżałam w wielkim łóżku, okryta białą kołdrą.
- Gdzie ja jestem? - mruknęłam. Próbowałam sobie przypomnieć coś z wczorajszego dnia. Moje przemyślenia przerwał odgłos uchylających się drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę. Stał tam chłopak, jak sobie przypomniałam z wczorajszego wieczoru. Przypomniałam sobie również, że spotkałam go w lesie, gadaliśmy, potem on mnie pocałował, wziął na ręce i niósł gdzieś, reszty nie pamiętam.
-Obudziłaś się już. - podszedł do łóżka, na co ja gwałtownie się odsunęłam.
-Co mi się stało? - spytałam, łapiąc się za bolącą głowę.
-Uderzyłaś się o gałąź i straciłaś przytomność. - odpowiedział.
-Aha... Po co żeś mnie tu przyniósł?! - krzyknęłam.
-Już Ci mówiłem, że chciałem spędzić z Tobą trochę czasu.
-A ja Ci mówiłam, ze ja nie chcę! Wiesz, ze mogę zadzwonić na policję, że zostałam porwana? - uniosłam triumfalnie brwi.
-Ciekawe jak to zrobisz bez telefonu. - z tylnej kieszeni spodni wyjął mojego iPhon'a.
-Ej, oddaj mi mój telefon! - sięgnęłam ręką, ale on się odsunął, chowając go w to samo miejsce, z którego go wyjął.
-W swoim czasie, ślicznotko. A teraz ubieraj się i schodź na śniadanie. - powiedział.
-Ale najpierw oddasz mi telefon. - wyciągnęłam rękę w jego stronę.
-Szantaż... Sprytna jesteś. - zaśmiał się lekko. - Dobra masz, ale nie proszę nie dzwoń na policję.
-No ok. - słysząc moją odpowiedź, wyjął komórkę z kieszeni i wręczył mi.
-Ubierz się. Czekam w jadalni. - mrugnął do mnie i wyszedł. Nawet nie wiedziałam co ja mam na sobie, żebym miała się ubrać. Spojrzałam w dół i zauważyłam, że jestem ubrana w męską koszulę. Jak podejrzewam należy ona do niego.
-A gdzie są ubrania? - po raz drugi tego dnia spytałam samej siebie. Rozejrzałam się i zauważyłam, że na parapecie leżą moje wczorajsze ciuchy. Ubrałam się w nie. Nie zeszłam od razu na dół, ponieważ chciałam zadzwonić do któregoś z chłopaków, żeby po mnie przyjechał.
Zadzwoniłam do Louisa. Odebrał już po pierwszym sygnale. Powiedziałam mu co się stało. Wkurzył się trochę, kiedy usłyszał kto mnie 'porwał'. Powiedziałam mu jeszcze która to ulica. Zakomunikował, że będzie za około 20 minut. Rozłączyłam się i zeszłam na dół do Toma. Czekał na mnie ze śniadaniem, którym były smażone jajka i bekon.
Odsunął mi krzesło i ręką wskazał, żebym usiadła. Tak też zrobiłam.
Jadłam posiłek, a on opowiadał mi o swoim zespole i takie tam. Mało słuchałam, ale udawałam, ż jestem bardzo zainteresowana.
W pewnej chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Tom poszedł otworzyć.
_________________________________________________________________________________
No i jest! Średni, bo pisałam na szybko, ale jakiś jest.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
5 komentarzy - nowy rozdział, który bardzo możliwe, że będzie w środę.

/Hope

czwartek, 12 września 2013

Urodziny Nialla Jamesa Horana!

13.09.1993r. urodził się Niall James Horan.
Niall, życzę Ci sukcesów w zespole, ładnej, kochającej dziewczyny, żebyś zawsze był uśmiechnięty i ogólnie, żeby jak najlepiej Ci się powodziło w życiu! <3
#HappyBirthdayNiallJamesHoranFromPolishDirectioners
Wiem, że pewnie tego nie przeczytasz, ale i tak życzę Ci jak najlepiej ;* Kocham Cię! <3

Tłumaczenie/Translate:
13.09.1993r. born Niall James Horan.
Niall, I wish you success in the band, nice, loving girl, you will always be smiling and generally to how best to prosper you in your life! <3
#HappyBirthdayNiallJamesHoranFromPolishDirectioners
I know you probably have not read it, but I wish you well, ;* I love you! <3

~Polish Directioner


/Hope

sobota, 7 września 2013

Rozdział 7

Za drzwiami stał... Liam.
-Hej, Liam. Co tutaj robisz?-spytałam zdziwiona.
-Perrie, mogę wejść? Musimy pogadać...-powiedział.
-Jasne, chodź.-otworzyłam szerzej drzwi, żeby mógł wejść. Kiedy już to zrobił poszliśmy na górę do pokoju gościnnego, żeby na spokojnie porozmawiać.
Usiedliśmy na kanapie. Spojrzałam na niego pytająco.
-A więc... Pewnie już wiesz, że Zayn Cię zdradził...-zaczął, a ja tylko przytaknęłam i przygryzłam dolną wargę, aby powstrzymać się od płaczu.-I chciałem Ci to wszystko wytłumaczyć...-kontynuował, ale ja mu przerwałam.
-Wytłumaczyć?! A co tu jest do tłumaczenia! Zdradził mnie! Przespał się z inną dziewczyną! A poza tym, gdyby chciał, to sam by tu przyszedł wytłumaczyć się!-podniosłam głos.
-Tak, ale jest coś jeszcze...-spuścił głowę.
-Co?-spytałam oschle.
-Dzisiaj Lou chciał pożyczyć spodnie od Zayna i w jego szafie znalazł prochy...-odpowiedział Liam bez ogródek.
Wmurowało mnie.
-Co z nimi zrobiliście?-dociekałam.
-Pokazaliśmy mu to i spytaliśmy skąd ma, ale on zaczął krzyczeć, że jak my możemy mu grzebać w rzeczach i, że to nie nasza sprawa.-widać było, że jest smutny.
-Wiesz... Nie chciałabym, żeby ćpał, ale my już nie jesteśmy razem, wiec nie pomogę Ci.-odparłam, wstając.
-A ja właśnie myślę, że tylko ty możesz się dowiedzieć skąd to ma i powstrzymać go przed braniem tego świństwa.-powtórzył moją czynność.
-Niby jak?
-Pezz, on Cię nadal kocha! Nie wiem co się z nim dzieje, ale wiem, że jedyna osoba, której posłucha, to ty.-mówił zawzięcie.
-Liam, już nigdy więcej nie mam zamiaru oglądać go na oczy! Zrozum to!-krzyknęłam, po czym wyszłam z pokoju, a brunet za mną.
-Perrie, czekaj!-zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.-Powiedz mi... Czy ty go kochasz?
-Tak, ale równie mocno go nienawidzę.-odpowiedziałam oschle po chwili wahania.
Chłopak pokiwał głową i skierował się do drzwi.
-Ja już będę wracał. Ale pamiętaj, Perrie, tylko ty możesz mu pomóc.-wyszedł. Myślałam nad tym co powiedział. Z jednej strony nienawidziłam tego palanta, Malika, ale z drugiej strony nadal kochałam tego słodkiego, opiekuńczego mulata. Miałam mętlik w głowie.
Wybiegłam z domu, nie wiedząc nawet gdzie. Biegłam przed siebie. Łzy spływały mi po policzkach strumieniami.
Nogi poniosły mnie do studia nagraniowego. Weszłam do środka budynku. Minęłam ochroniarza, który był już mi bardzo dobrze znany i weszłam po schodach na 4 piętro, a potem do pokoju, gdzie było nasze studio. Weszłam do środka. Nikogo nie było. Pomyślałam, że najlepszym sposobem na wyrzucenie z siebie wszystkich negatywnych emocji, jest śpiew.
Włączyłam cały sprzęt i weszłam do pomieszczenia za szybą. Po chwili usłyszałam pierwsze dźwięki Case Closed . Zaczęłam śpiewać. Mimo to, że nie miałam tam żadnej solówki, to i tak znałam cały utwór na pamięć.
Kiedy skończyłam poczułam ulgę. Wyszłam z małego pomieszczenia, a następnie z pokoju. Schodami zbiegłam na pierwsze piętro. Wyszłam z budynku i znów pobiegłam przed siebie.
Po piętnastu minutach znalazłam się w lesie. Postanowiłam, że pójdę dalej, ale tym razem spacerem.
Moje włosy delikatnie powiewały na wietrze. Poczułam taki spokój.
Doszłam do klifu. Podeszłam bliżej i stanęłam na krawędzi. Nie chciałam skoczyć. Nie chcę się poddać.
Rozłożyłam ręce na boki i zamknęłam oczy, aby znów poczuć ten spokój. Nagle usłyszałam spanikowany krzyk:
-Nie! Nie rób tego, proszę!-odwróciłam się i zauważyłam mężczyznę. Był kilkanaście metrów ode mnie, więc nie mogłam stwierdzić kim jest dokładnie. Ale zauważyłam, że ma czarne, rozczochrane włosy. Wyglądał na 20 lat, może więcej.
Zmierzał powoli w moją stronę. Był bardzo ostrożny. Nie wiedziałam czemu, ale po chwili domyśliłam się, że myślał, że chcę popełnić samobójstwo, ponieważ kontynuował: -Proszę, nie skacz.-przyjrzałam mu się dokładniej. Okazało się, że był to jeden z boysbandu, The Wanted. Jeśli mnie pamięć nie myli, to Tom. Pamiętam, że Zayn i chłopcy nie lubili się z nim i jego kumplami z zespołu, co nie zmieniło się.
-Nie chciałam skoczyć.-odparłam.
-To dobrze, bo już się przestraszyłem.-powiedział już spokojniej.-Ty jesteś Perrie Edwards, prawda? Grasz w tym girlsbandzie Little Mix i jesteś dziewczyną Zayna Malika.-dodał, przyglądając mi się.
-BYŁĄ dziewczyną Zayna Malika. A ty Tom Parker z The Wanted.-stwierdziłam.
-Taa... A o co chodzi z Malikiem? W mediach nic nie pisali.-zdziwił się.
-Nie dawno zakończył się nasz związek. Nieważne, nie chcę o tym rozmawiać.
-Co ten idiota Ci zrobił?-dopytywał.
-Nic mi nie zrobił! To nie Twoja sprawa!-byłam oschła. Wkurzało mnie to, że tak bardzo się tym interesuje.
-Dobra, dobra. Spokojnie.-uniósł ręce w obronnym geście.-A tak w ogóle, to co robisz tu o takiej porze? Dochodzi 8:00.-spojrzał na zegarek na lewym nadgarstku.
-Mogłabym Ciebie spytać o to samo.-zakpiłam.
-A tak chciałem się przespacerować. Pobyć trochę w samotności.-wzruszył ramionami.
-Podobnie i ja.-odpowiedziałam. Chłopak zbliżył się do mnie. Stał dokładnie na przeciwko mnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Zbliżył powoli swoja twarz do mojej. Kiedy był już kilka milimetrów ode mnie uśmiechnął się i wpił się w moje usta.
______________________________________________________________________________
Witam was ciepło, kochani! Myślę, że takiego toku wydarzeń się nie spodziewaliście. Jeszcze raz bardzo przepraszam za moją nieobecność. Teraz rozdziały będą dodawane normalnie, czyli minimum jeden w tygodniu.
Jak wam się podoba szablon? Adres do bloga, na którym mi go zrobili, jest w zakładce "Szablon". A właśnie, zakładki! Tam znajdziecie kontakt do mnie, spis treści, informowanych, itp.
No, a rozdział jak się podoba?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Nie piszę ile ma być komentarzy, żeby był nowy rozdział, ponieważ trochę mnie nie było i mogliście zapomnieć o moim opowiadaniu.
Nowy rozdział w poniedziałek, ponieważ jutro najprawdopodobniej jadę do koleżanki, a potem jak wrócę, to muszę odrobić lekcje.
Bardzo się cieszę, że wena do mnie powraca.

/Hope

Nowy bohater

Chciałabym wam przedstawić nowego bohatera:

Tom Parker - 24 lata. Członek zespołu boysbandu The Wanted. Nie lubi się z chłopakami z 1D.


"You may think that your life is fucked up, but I never try to get rid of it."
Tłumaczenie: "Możesz myśleć, że twoje życie jest popieprzone, ale nigdy nie próbuj się go pozbyć."

____________________________________________________________________________
A więc to nowy bohater w opowiadaniu. Nie jestem fanką The Wanted, ale akurat wpadłam na taki pomysł i jeden z nich mi się przydał, i wypadło na Toma. Cytat nie jest jego, sama go wymyśliłam. Wiem, beznadziejny, ale jakiś jest.
Właśnie jestem w połowie pisania 7 rozdziału. /Hope

czwartek, 5 września 2013

Newsy!

Hej! Kolejna notka. Wiem, że są przynudzające, ale nie chcę, żebyście pomyśleli, że już nie piszę opowiadania. Oczywiście piszę, ale na razie cierpię na brak weny, ale spokojnie, myślę, że już się to kończy. Zamówiłam szablon na bloga. Wiem, że uznaliście, że nie potrzeba i, że nie liczy się wygląd, ale jakoś tak stwierdziłam, że będzie szablon. Nowy rozdział pojawi się, kiedy będzie już szablon, czyli prawdopodobnie w sobotę, ale jeśli mi się uda, to jutro.
Bardzo was przepraszam za nieobecność. Nie gniewajcie się!

/Hope